Witajcie, dziś zapraszam do przeczytania moich refleksji związanych z pewnym filmem dokumentalnym. Zrobił on na mnie spore wrażenie i wydaje mi się, ze powinien być pozycją obowiązkową dla wszystkich Polaków.
Jest to lekki, ale jednak wzruszający, brytyjski film poświęcony naszym rodakom- członkom załogi Dywizjonu 303.
Bloody foreigners: Polish Battle of Britain to świetnie zrealizowany dokument opowiadający o grupie niezdyscylinowanych polskich pilotów, którzy odegrali kluczową rolę podczas Bitwy o Anglię.
Ich początkowe zmagania lingwistyczne, niesubordynacja oraz odwaga, granicząca z brawurą wywoływały wzburzenie angielskiego dowództwa. Jednocześnie, swoimi umiejętnościami i duchem walki zapewnili sobie powszechny szacunek i uznanie.
Winston Churchill powiedział: “Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. Słowa te niestety śmierdzą hipokryzją, w kontekście haniebnego potraktowania polskich lotników już po Bitwie o Anglię. O Jałcie z grzeczności pozwolę sobie nie wspomnieć…
Polscy piloci odegrali w Bitwie niezwykle istotną rolę, a Dywizjon 303 zapisał się w historii jako jedna z najbardziej efektywnych jednostek lotniczych.
Mam w tym kontekście pewną refleksję. Dzisiaj Brytyjczykom zdarza się narzekać na imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej. Gdyby jednak zdecydowali się oni wrócić do swoich krajów, to w angielskich magazynach i fabrykach (przynajmniej na pewien czas) zapanowałby chaos. Nie twierdzę, że właściciele dużych firm nie daliby rady się z tego “wykaraskać”, ale wiązałoby się to z ogromnymi kosztami i problemami w strukturze zatrudnienia (a to jak zwykle uderzyłoby w konsumentów).
Prawda jest taka, że pracownicy z innych krajów stanowią zdecydowaną większość w niektórych zakładach produkcyjnych. Co najciekawsze, są oni zwykle bardzo wydajni, nie spóźniają się, pracują szybko i nie narzekają na zarobki. Może moglibyśmy czuć z tego powodu satysfakcję? Dla mnie to przede wszystkim smutne, że z takim zapałem budujemy dobrobyt innego kraju. I jeszcze bardziej przykre, że większość z nas chętnie wróciłaby do ojczyzny, gdyby tylko miała warunki podobne do tych, które oferuje UK. Wbrew pozorom nie jest to wcale trudne do osiągnięcia.
To taka luźna myśl związana z określeniem Bloody foreigners 😉 .
Dzięki za odwiedziny, Pa!
Anonim
Hi Kat
it’s martin (from sainsbury’s)
I lost your number – give me a text!!!
07814 526359