W tym miesiącu oprócz nowych dla mnie filmów, obejrzałam też kilka ulubionych “klasyków” (w Wielkanoc powtarzano np. Pretty woman oraz Królewnę Śnieżkę i Łowcę– smutno mi, że ten film ma tak negatywne recenzje, dla mnie jest naprawdę świetny:
Pisałam o nim tutaj:
https://czarownicakat.wordpress.com/2012/10/25/mirror-mirror-on-the-wall/).
Ponadto zobaczyłam ponownie Cast away, bo ten film zawsze wprawia mnie w dobry nastrój, a także starego, dobrego Znachora, gdyż akurat natknęłam się nań w czeluściach Youtube.
Sięgnęłam też po rewelacyjny dokument o Kazimierzu Piechowskim, bohaterskim uciekinierze z obozu w Oświęcimiu. Wyobraźcie sobie, że zorganizował on zaiste brawurową akcję: w przebraniu SSmana wykradł samochód, po czym przejechał nim przez bramę (wraz z trzema kolegami), w dodatku opieprzając po niemiecku głównych strażników:D Gdyby nie tragizm samych okoliczności skomentowałabym zdarzenie następująco:
Wniosek: dzieci, uczcie się języków, bo nie wiadomo kiedy Wam się przydadzą:) Sam film Uciekinier jest dla mnie bardzo emocjonujący i za każdym razem przygryzam wargę w napięciu i oczekiwaniu:D
Pierwszy raz obejrzałam natomiast:
2 typowe thrillery z lat 90 –Psychopata (Copycat) czyli całkiem sprawnie zrealizowany film o seryjnym mordercy oraz dużo słabszy Sidła Miłości (Body of Evidence). Twórcy tego ostatniego chyba czerpali inspirację z Nagiego instynktu, niestety wiele zabrakło do osiągnięcia podobnego poziomu. Madonna w głównej roli spisała się nawet przyzwoicie, chociaż to słowo zupełnie nie pasuje do wykreowanej przez nią postaci (if you know what I mean:)).
W ostatnim miesiącu miałam też okazję zobaczyć trzy komedie:
–Kocha, lubi, szanuje (Crazy, Stupid, Love), która pomimo świetnej obsady jakoś nie do końca mnie zachwyciła. Za to Ryan Gosling…tutaj był bardzo hot;) ;
–Magia w blasku księżyca (Magic in the Moonlight) czyli jeden z nowszych filmów Allena. Wspominałam kiedyś, że nie jestem wielką fanką jego twórczości, jednak (paradoksalnie) bardzo często oglądam jego filmy:D Magia (…) nie jest wybitnym dziełem, ale można obejrzeć dla słodkiej Emmy Stone, fajnego klimatu lat 20 i całkiem niezłych dialogów;
–Julie i Julia (Julie & Julia), gdzie w ciekawy sposób pokazano losy dwóch kobiet: autorki książki kulinarnej (nieco ekscentrycznej Julii) oraz młodej sekretarki, pasjonatki gotowania. Film pomimo kilku zabawnych scen, świetnej realizacji i pewnej “smakowitości” jednak odrobinę mnie zmęczył i raczej nie sięgnę po niego ponownie. Co więcej, scena gotowania homarów żywcem chyba miała być śmieszna, a mnie jedynie zasmuciła i zażenowała.
Ostatnie dwie pozycje, które obejrzałam to:
–Bez przedawnienia (High crimes) z jak zwykle świetną Ashley Judd,
–Motyl Still Alice (Still Alice) – pozwólcie, że nie skomentuję tłumaczenia tytułu:D
Pierwszy film niestety odebrałam jako dość nużący: jego akcja wydała mi się niepotrzebnie rozciągnięta, chociaż przyznaję- dużym plusem było jej zaskakujące rozstrzygnięcie. Film można obejrzeć także, aby przekonać się jak wygląda Jezus z Pasji w zupełnie innej roli:D
Still Alice natomiast to rewelacyjny film o inteligentnej i pełnej życia kobiecie, której pomimo młodego wieku postawiono diagnozę choroby Alzheimera. (Zasłużony Oscar dla Julienne Moore za rolę Alice!). Jest w tym filmie jakaś urzekająca prawda i piękno, pomimo prostoty samej historii.
To tyle, pozdrawiam was mocno:)