Witajcie w Wielkim Tygodniu. Dziś przygotowałam post z nieco innym spojrzeniem na śmierć Jezusa, ale najpierw kilka uwag odnośnie do obecnej sytuacji.
Przyznam, że w tym roku święta wielkanocne będą zupełnie inne niż zawsze, ale może dzięki temu staną się dla nas pretekstem do głębszej refleksji. To niesamowite, jak bardzo nasze funkcjonowanie zmieniło się w ciągu ostatnich kilku tygodni. Panująca epidemia zmusiła wszystkich do zmian, jakich wcześniej nie doświadczyliśmy.
Bądźmy szczerzy: jako ludzkość jesteśmy gatunkiem wyjątkowo zuchwałym i przekonanym o swojej wyjątkowości. Wygląda na to, że w końcu ironicznie otrzymaliśmy swoją (nomen omen) koronę. Tak naprawdę jesteśmy słabi i bezmyślni, a Natura kiedyś musiała powiedzieć “dość!”. Szkoda, że w tak okrutny sposób, ale cóż innego przemówiłoby nam do rozsądku?
A teraz do rzeczy, czyli pora rozwinąć tytułowy wątek.
Samotność i śpiący uczniowie
Rzadko zwracamy uwagę na kwestię przywołaną w Ewangelii św. Mateusza o śpiących apostołach. Jezus prosił, aby czuwali razem z nim, po czym oddalał się na modlitwę. Kiedy wracał, wciąż zastawał ich słodko drzemiących. Powiedział (zdawałoby się z pewnym wyrzutem): Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Św. Łukasz próbuje nieco ich usprawiedliwić, twierdząc że byli „śpiący ze smutku”.
Wg dwóch innych ewangelistów Jezus został opuszczony przez wszystkich uczniów tuż po pojmaniu. Czy może być bardziej dobitna kwintesencja samotności niż zostawienie przez najbliższych w najbardziej krytycznym momencie?
Na podstawie jakiego “paragrafu” skazano Jezusa?
Jezus początkowo zaprowadzony został do rady świątynnej. Wiemy, że zdarzenia te odbyły się w nocy, zatem ich charakter był nieformalny i nieoficjalny.
Ponieważ “sanhedryńska mafia” nie miała prawa wydawać wyroków śmierci, potrzebna była wyższa instancja. Zwłaszcza, że arcykapłani nie do końca potrafili znaleźć pretekst dla zabicia Jezusa. Nie mieli ku temu racjonalnego powodu, pomimo wezwania fałszywych świadków. Wg historyków Piłat wydał na niego wyrok za “obrazę majestatu”(Crimen laesae maiestati).
Pod tym terminem krył się szeroki wachlarz wykroczeń. Dotyczyły one przede wszystkim podżegania do buntu przeciwko panującym, zdrady stanu oraz wywoływania zamieszek. W przypadku Jezusa chodziło o podważanie władzy cesarskiej poprzez uzurpowanie sobie prawa do tytułu królewskiego.
Żona Piłata
Święty Mateusz wspomina żonę rzymskiego prefekta Judei w krótkim fragmencie swojej Ewangelii. Nie wymienia jej imienia, jednak z przekazów apokryficznych poznajemy ją jako Klaudię Prokulę. W trakcie procesu Jezusa przesłała ona list do swojego męża o treści :
Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu.
Nie wiadomo, co takiego zobaczyła żona Piłata, jednak w tamtych czasach przypisywano snom ogromne znaczenie. Były interpretowane jako znak od sił wyższych i rzeczywiście mogły skłaniać do zmian decyzji. Choć mąż Prokuli ostentacyjnie umył ręce, próbując wyzbyć się odpowiedzialności, to jednak (wbrew prośbom żony) skazał Jezusa na śmierć.
Co to znaczy, że wypełniło się Pismo?
W Ewangeliach, a szczególnie we fragmentach zwiazanych ze skazaniem i ukrzyżowaniem Jezusa często pada fraza o wypełnieniu się Pisma. Co to właściwie znaczy? Stary Testament, powstał setki lat przed narodzeniem Mesjasza i stanowił swoistą podstawę judaizmu. Opisy przyjścia “Pomazańca” dość mocno korespondują z tym, czego doświadczył Jezus w momencie procesu, ukrzyżowania i śmierci. Dobitny przykład znajdziemy choćby we fragmencie Księgi Izajasza (sprawdź np. tutaj).
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Iz. 53,4
W Starym Testamencie znajdziemy też proroctwa dotyczące takich szczegółów jak wjechanie Mesjasza do Jerozolimy na osiołku (Za. 9), rzucenie losu o jego suknię podczas egzekucji (Psalm 22) czy zaniechanie łamania jego kości (Psalm 34). Badacze wskazują setki przykładów, w którym starotestamentowe słowa znajdują “wypełnienie” w osobie Jezusa.
Weronika
Do końca nie wiadomo kim była odważna kobieta, która otarła twarz Chrystusowi. Imię Weronika nadano jej znacznie później, a pochodzi ono od słów vera eicon oznaczających “prawdziwy wizerunek”. Trzeba jednak zaznaczyć, że kobieta ta nie występuje w Ewangeliach, a jej obecność podczas drogi krzyżowej zaznaczono jedynie w chrześcijańskiej tradycji.
Wg bł. Anny Katarzyny Emmerich- mistyczki i stygmatyczki Weronika była kobietą bogatą i dojrzałą, ale przede wszystkim wierną nauce Jezusa, za którym od jakiegoś czasu podążała. W czasie Drogi Krzyżowej, próbowała przedostać się do niego wcześniej, jednak nie została dopuszczona przez żołnierzy. Na późniejszym etapie udało jej się przejść do Jezusa i podać mu chustę do otarcia twarzy.
Po śmierci Chrystusa pokazała chustę z odbitym wizerunkiem przesłuchującemu ją cesarzowi. Podobno został on wtedy uzdrowiony z ciężkiej choroby. Weronika (a właściwie Serafia, bo tak prawdpodobnie brzmiało jej imię) zmarła śmiercią głodową w wyniku prześladowania pierwszych chrześcijan.
Dlaczego podano ocet?
Racjonaliści twierdzą, że Jezus otrzymał mieszaninę ziół przez którą zapadł w sen tak głęboki, że mylnie uznano go za śmierć. Ale to zupełnie inna perspektywa, a ten post nie ma na celu wzbudzać Waszych wątpliwości w aspekcie wiary. Pozostaniemy zatem przy tradycji chrześcijańskiej.
Niektórzy historycy przekonują, że Jezus otrzymał mieszaninę octu winnego z wodą, która był napojem orzeźwiającym dla rzymskich żołnierzy. Był to napój o podłym smaku, ale ponoć całkiem nieźle gaszący pragnienie. Można więc wg tej teorii uznać, że podanie octu bynajmniej nie było drwiną, ale ostatnim aktem współczucia, jakie okazano Chrystusowi.
Prawdziwe intencje rzymskiego żołnierza chyba jednak na zawsze pozostaną tajemnicą.
Upokarzająca kara krzyża
Krzyżowanie stosowane było na więźniach i jeńcach od wielu lat i uznawano je za jedną z najbardziej okrutnych form zadawania śmierci. Wybierano miejsce publiczne, najlepiej widoczne (np. skrzyżowanie albo wzniesienie), aby jeszcze bardziej upokorzyć skazanego. Nagość, cierpienie, długa agonia i hańbiący krzyż miały nie tylko wyniszczyć ciało, ale także złamać jego ducha.
Taką formę egzekucji zniesiono dopiero w 337 roku, jednak już wcześniej wprowadzono prawo o zakazie krzyżowania obywateli rzymskich.
Śmierć Jezusa- przyczyna medyczna
Podobno na Całunie Turyńskim rozpoznano ponad 700 ran zadanych Jezusowi. Był on w stanie krytycznym już w trakcie drogi krzyżowej, bo największe spustoszenie dla ciała przyniosło biczowanie. Brutalność była zresztą powszechna wśród rzymskich żołnierzy, co skazańcy dogłębnie odczuwali.
Utrata krwi na skutek biczowania najprawdopodobniej doprowadziła do wstrząsu pourazowego, który skrócił czas późniejszej męki (zdarzało się, że inni skazańcy umierali po ukrzyżowaniu przez kilka dni).
Bezpośrednią przyczyną śmierci na krzyżu było uniemożliwienie swobodnego oddychania. Pozycja z rozciągniętymi ramionami i ugiętymi kolanami nie pozwalała na pełny wydech, zaś samo łapanie oddechu stawało się zbyt płytkie. Śmierć Jezusa była zatem wynikiem niewydolnosci oddechowej, poprzedzonej odwodnieniem i dużą utratą krwi. Dokładny i profesjonalny opis wszystkich aspektów medycznych znajdziecie np. tutaj.
To już wszystko na dziś. Dziękuję za dotrwanie do końca i do zobaczenia wkrótce! I oczywiście, wbrew wszystkiemu życzę Wam cudownych świąt!
Bozpap
Bardzo ciekawy post. Robi wrażenie.