Od długiego czasu w naszym kraju brakuje porozumienia i można wiele powiedzieć o politycznych podziałach. Dlaczego my Polacy zawsze żyjemy w poczuciu gotowości do walki? OK, nie jestem historycznym ignorantem, więc mam świadomość ile siły musieliśmy włożyć w odzyskanie wolności. Położenie geopolityczne bynajmniej nam w tym nie pomagało.
Co innego jednak zewnętrzny wróg, któremu musieliśmy sprostać jako naród, a co innego wzajemna niechęć, którą z niepokojem (ale też z dystansem) obserwuję w ostatnich latach.
Jesteśmy podzieleni i co gorsza sami te podziały kreujemy pod wpływem pewnych czynnikow. Przypominamy kibiców dwóch sportowych drużyn, wspierających “swoich” i niemal nienawidzących przeciwników.
Krzysiek Woźniak (którego od lat bardzo cenię za trafne analizy) w tym vlogu bardzo słusznie nazwał najbardziej aktywnych zwolenników pewnych grup “politycznymi fanatykami”.
Całkiem niedawno robili oni sobie z prywatnych profili na FB przedwyborcze centrum polityczne. Kandydaci mogli chyba spać spokojnie dzięki darmowej agitacji. A może raczej należałoby to nazwać “fanatyczną gloryfikacją”? Przyznaję, że patrzyłam na to częściowo z niedowierzaniem, a częściowo z socjologicznie umotywowanym zainteresowaniem.
Zdarzyło mi się nawet zareagować na jeden z wpisów znajomej, nazywający wyborców pewnego kandydata “niewykształconą hołotą”. Pytałam czy dostrzega korelację pomiędzy tym wpisem a dzieleniem Polaków na lepszych i gorszych, o które wcześniej oskarżała ideologicznych przeciwników.
Czego jak czego, ale klasizmu (czyli eufemistycznego określenia dla zwykłej pogardy) nie znoszę i nie będę wobec niego milczeć. Nawet jeśli ukrywa się pod płaszczykiem troski o kraj i szacunku dla demokracji. BTW, post wraz z moją odpowiedzią zostały usunięte?.
W myśl zasady “dziel i rządź” opowiadamy się jako społeczeństwo po jednej ze stron konfliktu. Posłusznie przyklejamy sobie etykietki prawicowcow lub lewicowców. Inni dodają nam łatki faszystów lub komunistów, byle tylko przyporządkować nas do danej grupy.
Absurdy w politycznych podziałach
Rozumiem perspektywę rodziców dla których 500 plus jest dużą pomocą, bo ich zarobki znacznie pogorszyły się przez Covid. Ale rozumiem też przedsiębiorcę, którego powoli dobijają niewyobrażalnie wysokie podatki i przerost biurokracji.
Rozumiem ludzi, którzy są przerażeni wizją seksualizacji swoich dzieci, bo taki otrzymali przekaz z tego, czy innego źródła. Ale mam w sobie zrozumienie dla osób o odmiennej orientacji, które czują się przytłoczone wizją funkcjonujących już (!!!) “stref wolnych od LGBT” (i nie obchodzi mnie, że to miało dotyczyć tylko ideologii.
Taka nomenklatura zawsze prowadzi do izolowania konkretnych ludzi i do społecznego ostracyzmu).
Sama bardzo obawiam się ataku terrorystycznego i znam negatywne aspekty “ubogacenia kulturowego”. Ale (teraz narażę się na ataki pewnych środowisk) wyobrażam sobie jak to jest być uczciwym człowiekiem i w niewielkiej łódce wyruszyć w kilkutygodniową podróż do Europy. Tylko po to by poszukać godnego życia i nigdy go tutaj nie znaleźć.
Możesz jeść mięso, ale nie godzić się na barbarzyńskie przetrzymywanie zwierząt. Możesz dostrzegać absurdy danej religii, ale mieć przyjaciół wśród jej wyznawców.
Świat nie jest czarno- biały. A skoro o kolorach mowa: możesz wspierać ruch “Black lives matter” i jednocześnie krytykować rasistowski wydźwięk tytułu nowego albumu Beyonce: “Black is king”.
Tak, jest możliwość, aby jednocześnie doceniać elokwencję Bosaka, ironię Ziemkiewicza, obiektywizm Atora i erudycję Jaruzelskiej.
Można być eurosceptykiem i żywić niechęć do działań pewnego polityka, ale wieczorami podziwiać idylliczne zdjęcia jego córki. Jest również szansa, aby nie być dewotką, a mieć negatywne zdanie o “aborcji na życzenie”.
Masz prawo szczepić dziecko, ale wymagać pełnego dostępu do informacji na temat szczepionek.
Popierasz daną partię, ale umiesz racjonalnie ocenić i krytykować nielogiczne słowa i zaprzeczanie sobie u jej przedstawicieli.
Prowadząc firmę, możesz również popierać postulaty socjalne lub wręcz przeciwnie: być osobą bezrobotną, ale nie korzystać z przywilejów i mieć o nich negatywne zdanie.
Komu to służy?
Jesteśmy społeczeństwem podzielonym pod każdym względem, szczególnie jeśli chodzi o kwestie ideologiczne. Niektórzy jednak nie chcą opowiadać się po żadnej ze stron i próbują kształtować swoje poglądy w oparciu o różne źródła.
Część z nas ulega jednak propagandowym naciskom. Mentalnie rozpościeramy nasze husarskie skrzydła i już jestesmy gotowi do walki, choćby z wyimaginowanym wrogiem.
Tak, jako naród przywykliśmy do posiadania niebezpiecznego przeciwnika, a walka z nim stała się częścią naszej tożsamości.
To jednak politycy od lat próbują nas dzielić, bo tylko władza jest dla nich priorytetem. Naród skłócony to naród słaby, a podrzucając mu tematy zastępcze można przed nim wiele zataić.
Wiem, że ten post nie spotka się z pozytywnym odbiorem. Wszak żadna ze stron nie może go wykorzystać jako oręż w atakowaniu przeciwnika. Mam jednak świadomość, że są osoby obiektywnie oceniające rzeczywistość, niekoniecznie przez pryzmat takiej lub innej propagandy.
Tymczasem w naszym kraju wciąż funkcjonuje “układ postmagdalenkowy” i nie zanosi się, aby cokolwiek miało się zmienić. To sprzyjająca atmosfera dla konfliktu, nie mówiąc już o poważnych politycznych podziałach.
Uważajmy więc na etykiety- nie jesteśmy produktami, aby nas nimi znakowano.
Darek
Kocham Twój post ? bo nie jest czarno-biały. Co do samej polityki uważam, że ona jedynie wykorzystuje mechanizm podziału i w odpowiednich chwilach go pogłębia. Jednak sama ta polityka jest odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczeństwa a to dlatego, że między innymi musi być ktoś gorszy od nas żebyśmy mogli poczuć się lepsi. To jedno. Drugie mocno z tym związane to szybka ocena człowieka, często po wyglądzie, jeden krótkiej sytuacji już wyrabiamy sobie opinię: głupi, mądry, dziwka, nieodpowiedzialny. A to jakby łącznie wydaje mi się, że jest kwestią wychowania, które przez pokolenia było dosyć mocno określone: jeśli jesteś taki – jesteś dobry, robisz coś inaczej – zły. Bardzo mało przestrzeni na bycie sobą, mało przestrzeni na popełnianie błędów. I dlatego też mimo iż między pokoleniami bardzo często istniała różnica poglądów to jednak schemat lepszy-gorszy dalej został zakorzeniony. Po prostu nie akceptujemy innych bo nie zostaliśmy nauczeni akceptować siebie.
To jakby tylko taki mały wstęp bo temat jest bardzo złożony ? pozdrawiam
Justyna
Potwierdzam, że tych obiektywnych, którzy nie chcą być przypisywani do zadnej grupy jest więcej. Ja jestem jedną z nich??.
Anna
Mysle, ze to odnosi sie nie tylko do Polski, choc aktualnie w Polsce dosc dobrze to widac… A gdybysmy byli tak po prostu otwarci i przyjaznie nastawieni do innych, szanujac ich jako ludzi? Pozdrawiam serdecznie!
Angelika
W naszym kraju niestety jest wiele podziałów, dzięki z tego postu dowiedziałam się wieluciekawych rzeczy
Rafał
Po swoich obserwacjach uważam, że problem w wielu przypadkach jest całkiem przyziemny. Wiele osób zwyczajnie się nudzi, gdy nie ma tego wroga i z nim nie walczy. Cenię sobie spokój i usuwam osoby robiące raban prawie od razu.